Ciało w psychoterapii

Jako terapeuta zorientowany w swojej pracy narracyjnie, zawsze staram się być uważny na opowieści klienta, na to jak je tworzy, współtworzył, jak się w nich zanurza, jak je buduj, potwierdza, wzbogaca i dekonstruuje. Brakowało mi jednak w tym wszystkim opowieści ciała. Tej, którą ciało ze sobą niesie, którą ujawnia, bądź nie, w której wpisany jest dominujący dyskurs społeczny, opowieści z systemu rodzinnego, radości, smutki, zawstydzenia.

Oczywiście w trakcie sesji zwykle zwracałem uwagę na postawę ciała klienta, na jego ruchy, napięcie mięśniowe, tzw. język niewerbalny, czy też komunikaty analogowe. Byłem również uważny na to, jak ja się czułem w moim ciele w trakcie, przed i po sesji. Jednak była to bardziej analiza, a nie wysłuchiwana narracja czy tym bardziej współnarracja, nie był to dialog, którego uparcie poszukiwałem. Zacząłem odtwarzać nagrania z sesji bez głosu i starać się interpretować reagowanie jednego ciała na drugie, nadawać temu obrazowi własną narrację, a czasem odważać się i prosić klientów o nadawanie ich własnej. Nadal było to jednak dalekie od tego, co mógłbym nazwać dialogiem ciał, gdyż był to raczej dialog na temat ciał, na temat reagowania na siebie ciał, proces nadawania werbalnych znaczeń temu co cielesne i nadal nieuchwytne, umykające.

Oczywiście w trakcie sesji zwykle zwracałem uwagę na postawę ciała klienta, na jego ruchy, napięcie mięśniowe, tzw. język niewerbalny, czy też komunikaty analogowe. Byłem również uważny na to, jak ja się czułem w moim ciele w trakcie, przed i po sesji. Jednak była to bardziej analiza, a nie wysłuchiwana narracja czy tym bardziej współnarracja, nie był to dialog, którego uparcie poszukiwałem. Zacząłem odtwarzać nagrania z sesji bez głosu i starać się interpretować reagowanie jednego ciała na drugie, nadawać temu obrazowi własną narrację, a czasem odważać się i prosić klientów o nadawanie ich własnej. Nadal było to jednak dalekie od tego, co mógłbym nazwać dialogiem ciał, gdyż był to raczej dialog na temat ciał, na temat reagowania na siebie ciał, proces nadawania werbalnych znaczeń temu co cielesne i nadal nieuchwytne, umykające.

Wszystko zmieniło się od momentu udziału w zajęciach prowadzonych przez Julianne Appel-Opper „Developing Embodied interventions and experiments within the co-created embodied field” i w rezultacie rozpoczęcia superwizji u Julianne w Belinie. To było to! W moim odczuciu, to czego uczy Julianne, w swojej esencji jest bardzo podobne do koncepcji narracji autorstwa White’a i Epstona (nawet jeśli sama autorka metody widzi to inaczej), ale właśnie na poziomie komunikacji ciała z ciałem, albo jak to określa Julianne, żywego ciała z żywym ciałem. Inny język opisu, ale esencja ta sama, ten sam poziom szacunku do opowieści i unikania władzy w relacji terapeutycznej! W tym sposobie pracy, jakże innym od znanych mi do tej pory metod psychoterapeutycznej pracy z ciałem, odnalazłem dialog, w którym żywe ciało klienta rozmawia z żywym ciałem terapeuty, w którym żywe ciała rezonują ze sobą i odpowiadają sobie wzajemnie: poprzez odczucia, rytmy i melodie. W dyskursie tym stwarzając jednocześnie relacyjną przestrzeń, wzajemnie współstwarzaną fizyczną, cielesną rzeczywistość. Relational Living Body Psychotherapy, to naprawę w pełni tego słowa znaczeniu Body-Oriented Psychotherapy!

Jestem takim rodzajem pracy zauroczony i dostrzegam jego ogromny potencjał w pracy z klientami, wreszcie czując, że nie pomijam tak istotnego obszaru jakim jest ciało klienta i także moje ciało. Odkrywam ciało w psychoterapii zupełnie na nowo i jestem głęboko poruszony tymi odkryciami każdego dnia. Łączę z tym podejściem, które mam szczęście poznawać od Julianne, posiadaną przeze mnie wiedzę na temat procesów cielesnych, neuronauki, psychosomatyki, a także komunikacji afektywnej (Levold, Tomkins). Widzę każdego dnia, jak ciała odsłaniają się przede mną coraz bardziej.